niedziela, 4 października 2015

książki kupiłam: wrzesień



Kronika japońska. Pustka i pełnia Nicolasa Bouviera. Jeden z ciekawszych podróżników-pisarzy i mam wrażenie, że niesłusznie zapomniany wśród czytelników sięgających po jego kolegów po fachu. 
Garth Nix Sabriel - młodzieżowy paździerz musi być ;) Chyba gromadzę przez ostatnie miesiące zestaw lektur na zimowe niemoce intelektualne.

A wrześniowa próba przejścia obojętnie obok Taniej Książki zakończyła się monotematycznością przy kasie. Tu się przyznam, że mam dość specyficzny problem z twórczością Paula Austera: przeczytałam sporo, sądząc po swoim koncie na GoodReads, ale absolutnie nic a nic mi w głowie utkwić nie potrafi. Czasem pamiętam tytuł i mglisty fakt, że się podobało, czasem przeżywam (niezbyt) radosne zdziwienie, widząc kolejną książkę Austera na liście przeczytanych. Intensywnie więc zapoznaję się drugi raz i historia się powtarza…. Tym bardziej się sobą zaskakuję, że ja zazwyczaj bardzo dobrze zapamiętuję swoje lektury, wyjątkiem dla mózgu jest Auster i Szkoła uczuć Flauberta (jedna nieistotna scena we mnie tkwi). Z tego ostatniego  przypadku zwierzyłam się nawet na egzaminie z teorii literackich spytana o Panią Bovary (rychło w czas) i pani profesor radośnie machnęła ręką, że tak każdy ma z pewnymi książkami. 
Zakupiona trójca stanowi więc a) kolejne podejście b) idealny nabytek do biblioteczki, bo jeśli mój stan jest nieuleczalny, mogę co jakiś czas ściągać z półki nową-starą lekturę.


A na innym froncie: nabyłam płaszcz na zimę. Uznaję to za wiekopomny fakt warty wspomnienia, bo ja cierpię niezwykle, kiedy mam iść i wyposażyć garderobę. Jestem jedną z tych osób, wobec których interweniują osoby trzecie, bo w ukochanych butach potrafię chodzić do etapu dziury w podeszwie. A wyprawa w miasto to fatalne tam i z powrotem. (W internecie nie lubię, muszę mieć możliwość pomacania materiału). Tym razem zakończona sukcesem, a chwalę się tutaj tym faktem, bo oprócz różnych praktycznych zalet, mój nowy nabytek zachwyca mnie słownymi zabawami. Przede wszystkim: model nazywa się Entertain Your Pain II, co wydaje się ach, jakże odpowiednie dla odzienia na długie zimowe miesiące. A  w środku zachwyca wyszytymi wiadomościami: I have my own code of ethics czy też moje ulubione I will see you again this side or the other. Nie będę wymyślać, że wpłynęło to na zakup, zbyt praktyczna chyba jestem, ale czyż nie urocze są tego typu smaczki w rzeczach codziennego użytku?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

© Agata | WS | X.