„Piękno jest jednym z tych słów-parostatków, wszystko można do niego zapakować. Jedni zobaczą piękno w Marylin Monroe, a drudzy zobaczą w niej babę, która ma paskudne nogi, tyłek jej wisi nad ziemią i kaczy nos. Co to znaczy piękno? Nie ma czegoś takiego jak „piękno” w ogóle. Jest piękno w szczególe, który jest w czasie i przestrzeni oznaczony. I teraz, jak tu się zbliżyć do pańskiego myślenia? Ja nie usiłuje robić filmów po to, by epatować jakąkolwiek formą. Nie chcę epatować tym, co uważałbym za brzydotę estetyczną, etyczną czy moralną. Jeżeli są w tych filmach rzeczy trudne, brutalne czy też filmy te pokazują świat nie zawsze urodziwy i od słonecznej strony, to - jak już powiedziałem - to wszystko po to, żeby przejść przez tunel i dostać się do jakiegoś światła. Jest w tym cel, jest metoda. Natomiast faktem jest, że wolę obejrzeć film, w którym gra urodziwa i zdolna aktorka, a nie jakaś szkarada. Wolę zobaczyć film, w którym jest zręcznie skonstruowany scenariusz, niż film ze scenariuszem niezręcznym. I to nawet, jeżeli facet konstruujący niezręczny scenariusz miał z duszy, z serca coś okropnie ważnego mi do powiedzenia.
Po prostu dlatego, że wolę sztuczność kina od przyglądania się pokrzywie. I podobnie jak pan uważam „sztukę” i wszystko to, co jest z nią związane - to znaczy myślenie estetyczne, myślenie o estetyce i przede wszystkim wzruszenia, jakie to przynosi - za ważniejsze od czegokolwiek innego.”
Żuławski - przewodnik Krytyki Politycznej (wywiad rzeka, rozmawiają Piotr Kletowski, Piotr Marecki)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz