sobota, 31 października 2015

Halloween Book Tag

…..pożyczony z bloga The Bookie Monsters. Zmieniłam jedno pytanie, żeby przez chwilę zrobiło się filmowo.

1. Ulubiony horror?
Gatunek, którego w zasadzie nie czytam, więc wybór dokonany wśród dość skromnego grona: powieść graficzna Amerykański wampir Scotta Snydera. Pierwszy tom jest napisany we współpracy ze Stephenem Kingiem, który we wstępie zaznacza, że ich opowieść jest próbą przywrócenia mitycznym stworom oryginalnej tonacji opowieści - wszechobecnego zła i żądzy krwi zamiast pluszowych romansów. Zabójcy zamiast melancholijnych nieszczęśników. A poza tym to całkiem niezła historia o tym jak m.in wampiry rządzą Hollywood w okresie kina niemego.




2. Najstraszniejszy moment w książce?
Nie wiem czy potrafię wymienić konkretny moment - Gomorra  Roberta Saviano, czyli opowieść o władzy Camorry, mafii w południowych Włoszech. Książka po lekturze zostawiła mnie w pewnym rozstrojeniu emocjonalnym, i nie z powodu opisów brutalnych aktów popełnianych przy okazji przestępczej działalności. Przerażające dla mnie dla mnie były opisy jak wprzęgnięte są w mafijny biznes włoskie domy mody, cukiernie produkujące świąteczne ciasta i przede wszystkim ostatni rozdział, o tym jak mafia przejęła firmy utylizujące śmieci i maksymalizuje zyski porzucając je gdziekolwiek, np. topiąc stare statki na oceanie. Wstrząsająca konstatacja, że w zorganizowanej przestępczości nie jest najgroźniejsza anarchizująca w jakimś sensie przemoc, ale idealne sprzęgnięcie się z kapitalizmem.


3. Jeśli miałabyś przebrać się za charakter z książki na Halloween, kogo byś wybrała?

Włosy miała zrobione totalnie jak ekspedientka na stoisku perfumeryjnym Woolwortha gdzieś w Indianie lat pięćdziesiątych. No wiesz, taka słodka idiotka, co zaraz ucieknie w małżeństwo z przyczepy na kempingu. Z to sukienkę miała a la stewardesa Aerofłotu z lat sześćdziesiątych, no wiesz, taką smętną i niebieską, jak wszystko, co Rosjanie nosili, nim wszyscy zapragnęli nagle kupować Sony, a czapeczki dla Biura Politycznego zamawiać u Guy Laroche’a. A ten jej makijaż! Idealnie w stylu Mary Quant z lat siedemdziesiątych - do tego te małe kolczyki z plastikowych kwiatków, co wyglądają jak nalepki na wannę z hollywoodzkiej łaźni dla pedałów rocznik mniej więcej 1956. Genialnie udało jej się uchwycić ten smutek - była najbardziej odlotowo ubrana z całego towarzystwa. Totalnie.

Anonimowa postać z pierwszego akapitu Pokolenia X Douglasa Couplanda.


4. Jak myślisz, za kogo przebrała by się twoja ulubiona literacka postać na Halloween?

Vina Apsara, legendarna gwiazda…

Kiedy Vina Apsara majestatycznie zstąpiła na ziemię (na co dzień księżna, w takiej sytuacji przeistaczała się w królową), fani zagrzmieli, po prostu wykrzykiwano Viiinaaaa, a wydłużanie samogłosek wyrażało najczystszą tęsknotę; który to już raz upewniałem się, że mimo kosmicznych balang, mimo robienia widowiska z własnego życia, mimo gwiazdorskich zwapnień, mimo nakhr, nigdy nie wzbudzała niechęci; coś w jej zachowaniu rozbrajało ludzi, nie burzyła w nich żółci, przeciwnie, przeciwnie, wrzało w nich jakieś cudowne bezwarunkowe uniesienie, jakby Vina było świeżo narodzonym dzieckiem, krew z krwi tej całej ziemi.
Nazwijmy to miłością.

….przez ostatnią godzinę kartkowałam Ziemię pod jej stopami Salmana Rushdiego w poszukiwaniu jednego jedynego zdania i cóż, nie znalazłam, więc przytoczę z pamięci: Vina Apsara uwielbiała opowieści o końcu świata, i jedną z nich, dość szczególną był Władca Pierścieni Tolkiena ponieważ to koniec świata z happy endem. Więc może Eowina?

ps. nakhra oznacza bycie zbyt wybrednym w języku pendżabskim, jednym z urzędowych języków Indii. Literatura kształci w najmniej oczekiwanych momentach ;)


5. Ulubiony filmowy horror?

Lśnienie Stanley’a Kubricka czyli studium szaleństwa. Przerażający, a jednocześnie wizualnie tak fascynujący, że nie można zamknąć oczu, choćby się chciało. A najbardziej niesamowitym efektem specjalnym filmu jest uśmiech Jacka Nicholsona.

6. Jeśli książki byłyby tanie jak cukierki, czym byś częstowała w ramach cukierek-albo-psikus?


Goscinny/Sempe i ich książki o Mikołajku. Jako dziecko się świetnie przy nich bawiłam, jako dorosły osobnik bawię się chyba jeszcze lepiej, doceniając momenty (a jest ich sporo) puszczania oka do dorosłego czytelnika, a żaden miłośnik graficznych opowieści nie może przejść obojętnie obok ilustracji Sempe’go.


Brak komentarzy

Prześlij komentarz

© Agata | WS | X.