poniedziałek, 28 września 2015

fragmenty #18 czyli Agamben o uchodźcach

Długo, ale fascynująco o problemie mój ulubiony żyjący filozof (nie wiem dlaczego poczułam się piszcząca nad ulubionym boysbandem nastolatka): Giorgio Agamben w Homo sacer: suwerenna władza i nagie życie. Skróty moje (choć najchętniej zacytowałabym pół książki).


"Punktem wyjścia Arendt jest paradoks, polegający na tym, że to właśnie postać, która powinna być ucieleśnieniem praw człowieka par exellence - uchodźca - zwiastuje radykalny kryzys tego pojęcia. "Koncepcja praw ludzkich oparta na założeniu, że istnieje istota ludzka jako taka, natychmiast się załamała, kiedy osoby głoszące, że w nią wierzą, po raz pierwszy zetknęły się z ludźmi, którzy naprawdę stracili wszystkie inne cechy i znaleźli się poza związkami łączącymi ludźmi - z wyjątkiem tego, że byli ciągle ludźmi"*. W systemie państw narodowych, tak zwane święte i niezbywalne prawa człowieka okazują się wyzbyte wszelkiej ochrony i realności w chwili, gdy nie mogą już przyjąć formy praw przynależnych obywatelom jakiegoś państwa. (...)

Jeśli uchodźcy (których ilość nieustannie wzrasta, aż do momentu, gdy stanowią oni znaczący ułamek ludzkości) reprezentują tak niepokojący żywioł w porządku nowoczesnego państwa narodowego, to dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że - naruszając ciągłość między człowiekiem, a obywatelem, urodzeniem, a narodowością - wywołują kryzys źródłowej fikcji nowoczesnej suwerenności. Wydobywając na jaw różnicę między urodzeniem a narodem, uchodźca sprawia, że utajona przesłanka sfery politycznej - nagie życie - pokazuje się na moment wewnątrz tej sfery. W tym sensie uchodźca naprawdę jest, jak sugeruje Arendt "człowiekiem praw", ich pierwszą i jedyną prawdziwą manifestacją na zewnątrz pokrywającej je zawsze fikcji obywatela. Jednak to właśnie sprawia, że postać uchodźcy tak trudno politycznie zdefiniować. (...)

Ważne jest to, że za każdym razem, gdy uchodźcy występują nie jako indywidualne przypadki, lecz -jak to się dzieje dziś coraz częściej - jako zjawisko masowe, zarówno organizacje, jak i konkretne państwa okazują się, wbrew uroczystym zapewnieniom o "świętych i niezbywalnych" prawach człowieka, absolutnie niezdolne nie tylko do rozwiązania problemu, lecz nawet do jego adekwatnego postawienia. (...)

Pojęcie uchodźcy (i reprezentowaną przez to pojęcie postać życia) trzeba stanowczo oddzielić od koncepcji praw człowieka. Trzeba też poważnie rozważyć tezę Arendt, że losy praw człowieka i państwa narodowego wiążą się ze sobą, tak że schyłek i kryzys jednego z nich pociąga za sobą nieuchronnie kres drugiego. Uchodźca powinien być uważany za to, czym jest: za co najmniej pojęcie graniczne, radykalnie podważające fundamentalne kategorie państwa narodowego, poczynając od powiązań urodzenie-naród i człowiek-obywatel. Pojęcie uchodźcy umożliwia zatem oczyszczenie drogi dla długo oczekiwanej odnowy kategorii w służbie polityki, w której nagie życie nie będzie już oddzielane ani traktowane jako wyjątek, czy to w porządku państwowym, czy pod postacią praw człowieka"


*Hannah Arendt Korzenie totalitaryzmu

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

© Agata | WS | X.